Bajdy o janiołku i diabołku

Strona główna » Bajki dla dzieci » Bajdy o janiołku i diabołku

Hej. Na drągu ode płota siedzom sobie chłopaczkowie. Raz jeden plunie na drogę, raz drugi.
Hej. Łypie jeden na drugiego białym okiem.

– Diabołek jestem. A ty kto?
– Janiołek
– Fajureczka mosz?
– Mom.
– Zakurzymy?
– Zakurzymy.
– Jak cię zwą?
– Gabryś. A ty?
– Lucek.

Hej. Podrapał się Gabryś po rozczochranej, złoto-słomianej głowie.
Hej. Westchnął sobie Lucek, wydłubując kamyk z kopytka.
Hej. Kurzom sobie, kurzom. Słonko świeci. Zboża pachnom. Czas leci.
Idzie babowinka drogom. Za niom idzie dziad.
Hej. Idom i idom. Patrzom, a tam na płocie włóczęgi siedzom. Sukienczyny płócienne, byle jakie, majom obydwa.
– Skibke chceta? Głodniście?
– A pewnie, że chcemy. A wy za dużo chlebka macie?
– Nam już chlebek niepotrzebny, a wam się przyda. Dzieciuki nas z doma wygnały, bo nam ino gęby zostały. Reszta do niczego.
– To gdzie idzieta?
– Do nieba. Prosto do nieba.
Hej. Gabryś z przybrudzonej sakwy wyciognoł aureolkę. Ciepnął niom o drąg, aż się skruszyła nieco. Patrzom dziadki, a to na drodze dukatki leżom i świecom.
Hej. Lucek trzasnoł przywiązanym do ogonka krzesiwem o kopytko. Iskra poleciała. Huknęło gdzieś w dali. Dymek uniósł się nad wioskom.
– Pozbierajcie, dziadku, dukatki, bierzcie babowine pod pache i zamiast do nieba, do grodu idźcie. Tam godnom chałupkę se kupcie i spokojnie żyjcie. Dukatków starczy.
– My do swojej chałupy wrócim. Dzieciukom dukatków damy, to i pozwolą nam zostać.
– Chałupy już nie ma. Ogień się zaprószył. Dym widzicie?
Hej. Poszli dziadki w dalszą droge, do miasta, nie do nieba. Radości u nich nie widać, jeno płacz słychać i wzdychanie.

– Diabołek!
– Czego?
– Źle to wyszło.
– Ano źle.

– Janiołek!?
– Czego!?
– Mam coś ognistego!
– No to popróbować trza.

Strony: 1 2 3

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek