Bajkowe opowieści – Bazyli

Strona główna » Wierszyki dla dzieci » Bajkowe opowieści – Bazyli

gdzieś w  Haneczkowej dolince przy rzeczce,
bogatej w pstrągi i barwne kamyczki,
wyrosło drzewo niezwykłe troszeczkę.
bajkowe chyba, bo pełno w nim wierszy:
o owcach, bacy i smoku Bazylim,
małym koziołku, co brykał bez przerwy,
o smukłych jodłach, kolejce linowej.
ciekawy każdy, co jeden piękniejszy.

chcecie posłuchać? siadajcie – opowiem.

smoka Bazylka, juhasów i bacę,
spotkałam w górach za siódmą przełęczą,
trzecim potokiem i małym szałasem.
smok mieszkał w grocie z litego kamienia
(przedtem widziano go w samym Krakowie
koło Wawelu). możliwe, że zmieniał
– nic o tym nie wiem – niekiedy siedlisko.
baca zamieszkał tuż obok strumienia,
w drewnianej szopie pokrytej dranicą.

smoczek był mały, zupełnie jak krasnal.
zamiast kubraczka na grzbiecie miał łuski,
lecz choć nieduży – istota ciekawska;
nos wścibiał w każdą nieomal szczelinkę.
raz nawet bacy ośmielił się spytać,
brykając w trawie, rosnącej w dolince:
jak z mleka owiec wyrabia się serki?
które się wędzi – oscypki czy bryndzę?
i zaraz czmychnął, speszony, za świerki.

bryndza jest biała, jak ten śnieg na grani,
zaś pachnieć dymem jest cechą oscypka.
a może chciałbyś uwarzyć ser z nami?
tak! – odrzekł smoczek, strzygąc przy tym uszkiem.
i zlewał mleko ze skopków (przez lniane
płótno) do kadzi, dodając podpuszczkę.
ile sił w łapkach pomagał juhasom,
zmęczony, oparł główkę o poduszkę;
odpocznę chwilę – pomyślał – i… zasnął.

***

chrrr… chrapie, aż drży w posadach koliba.

baca uśmiechnął się lekko pod nosem,
przerwał na chwilę warzenie, wstał z zydla
i okrył smoczka wełnianą kołderką.
coś mu się zdaje, że mały pomocnik
dzisiaj nie wstanie z posłania tak prędko.

Przeczytaj inne Wirtajki:

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek