Bałwania skarga

Strona główna » Wierszyki dla dzieci » Bałwania skarga

To prawda, jestem bałwan, niestety, nic nie zrobię.
Zlepili mnie ze śniegu i tak tu sobie stoję,
potem kazali czekać, pilnować cudzych włości,
a ja bym chciał na Księżyc i bardzo mnie to złości.

Przelecieć się rakietą, chociażby tak jak Łajka,
zatańczyć pod Egidą, uwierzcie, żadna bajka.
Tymczasem sam jak palec, wiatr hula pod szalikiem,
i tylko wróble słyszę, co dzień witają krzykiem.

Dali do ręki miotłę, na głowę garnek stary,
czy może śnieżny bałwan odprawiać znowu czary?
O locie nie wspominam, bo gdzie jest kombinezon?
Zresztą na bohaterów już dawno minął sezon.

Jedynie pozostała ogromna radość dzieci,
gdy jedno, drugie, trzecie po puchu białym leci,
by stanąć tuż przede mną, poprawić stary szalik,
a potem trzepnąć ręką w pękaty nos – koralik.

Przeczytaj inne Wirtajki:

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek