Rzekła sroka do bociana:
– Dziś widziałam wiosnę z rana.
Bocian się zaperzył strasznie
i na srokę jak nie wrzaśnie:
– Niemożliwe, daję słowo,
wszak na dworze jest zimowo!
Sroka się okropnie wściekła,
coś fuknęła i uciekła.
Bocian się popukał w czoło.
Patrzy – przebiśniegi wkoło.
Wnet zrozumiał swoje błędy,
wszak był bardzo nieuprzejmy.
Zaczerwienił mu się dzióbek,
aż do końca, po sam czubek.
I choć było mu to nie w smak,
rzecze wreszcie sroce jednak:
– Wybacz takie zachowanie,
nie wypada tak do pani
mówić ostro, gruboskórnie…
Jestem pospolitym durniem.
Sroka, wprawdzie oburzona,
odrobinę zaskoczona:
– Och, przyjmuję przeprosiny,
mknę na obiad do leszczyny.
Lecz pamiętaj – dobra rada:
Krzyczeć do dam nie wypada.
Zanim wydasz o czymś sądy,
sprawdź opinie i poglądy.
Poskrzeczała jeszcze chwilę
i zrobiła z gracją milę.
A ty, czytelniku drogi,
zapamiętaj jej przestrogi.