Czy można polubić poniedziałek

Strona główna » Bajki dla dzieci » Bajki dla przedszkolaków » Czy można polubić poniedziałek » Strona 3

Nie minęło pięć minut, jak nie oglądając się za siebie, biegły zdyszane w kierunku znajomej furtki. Mysz jak zwykle pewnie złapała łapką za mosiężną klamkę. Szybko znalazły się po drugiej stronie otworu w murze. Tym razem Zosia stanęła jak wryta. Lało jak z cebra. Droga, którą podążały, zamieniła się w wielką, sięgającą kolan szarą kałużę wielkości sadzawki w parku. Ciężkie chmury prawie dotykały ziemi. Porywisty wiatr wściekle świszcząc, bezlitośnie szarpał liście drzew i krzewów. Wszędzie było przeraźliwie pusto i głucho. Nawet ptaki zamilkły. Kraina Niekończącej się Bajki wyglądała jak wymarła.

— Nie ma różowych obłoków, nie widać też wesołych małpek ani strapionego słonika — zauważyła zawiedziona dziewczynka.

— Słonik poszedł grzecznie na śniadanie — odpowiedziała spokojnie Mysz.

— Albo do łóżeczka, by sobie uciąć drzemkę. Cóż innego mogą robić maluchy w taką pogodę — westchnęła żałośnie Zosia.

Mysz na to nic nie odpowiedziała, dreptała przodem, strzepując z długich wąsów krople deszczu. Maszerowały dalej prostą jak drut drogą. Na jej końcu ze strug deszczu wyłonił się niepozorny domek. Wyglądał jak brązowa łupinka od orzecha, dryfująca samotnie na środku trawiastego oceanu. Podeszły bliżej na odległość szeptu.

— Jesteśmy na miejscu. To mój dom. Już kiedyś w nim byłaś — odezwała się cicho Mysz.

Strony: 1 2 3 4 5

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek