Czy można polubić poniedziałek

Strona główna » Bajki dla dzieci » Bajki dla przedszkolaków » Czy można polubić poniedziałek » Strona 4

Ciężkie, wejściowe drzwi były uchylone. Weszły do środka. Niskie pokoje lśniły pedantyczną czystością. Małe kwadratowe okna osłaniały białe muślinowe firanki. Na parapetach stały doniczki z kwiatami. Wyprane czerwone czapeczki krasnali suszyły się rzędem w kuchni na konopnym sznurze. Świeżo wykrochmalona pościel zdobiła szerokie wiklinowe łoże w mysiej sypialni. Wypucowane zielone kielichy, kubki, misy i błyszczące dzbany czekały na gości w starym kredensie. W wielkim uszatym fotelu z poręczami, stojącym w rogu największej izby, siedział rozparty Psotny Krasnal. Chyba uciął sobie drzemkę, bo posapywał miarowo. Obudził go hałas wchodzących.

— O, Zosia Iks! — ucieszył się.

Dziewczynka wiedziała z doświadczenia, że nazywanie jej pełnym imieniem i nazwiskiem nie wróży nic dobrego.

— Słucham? — zapytała nieśmiało.

Krasnal zmierzył dziewczynkę wzrokiem. Widać było, że nie da za wygraną.

— Podejdź, Zosiu! Moja droga, znowu się spóźniłaś — powiedział z nutą wymówki w głosie.

Speszone dziecko posłało Myszy ukradkowe zaniepokojone spojrzenie, ale ta nawet nie poruszyła wąsem.

Tym razem moja Mysz chyba spłatała mi brzydkiego figla. To wszystko jest takie dziwne. Faktycznie, już kiedyś tu byłam.

Dziewczynka wyraźnie posmutniała. Jak gdyby nigdy nic Mysz powiesiła swój mokry kapelusz w sieni na drewnianym kołku i zasiadła na wysłużonym zydelku tuż obok Zosi ze skwapliwością pilnego ucznia. Krasnal przeciągnął się leniwie, przez moment pobębnił palcami po poręczy fotela. Wyglądało, że nad czymś się głęboko zastanawia. Po krótkiej chwili sięgnął do szuflady stołu i wyjął biały arkusz papieru i wielkie pudełko z kredkami.

— No to zaczynamy — polecił.

Strony: 1 2 3 4 5

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek