Czar świątecznej nocy radosny, choć straszny:
Dziadek do orzechów wygra z królem myszy.
Stanie się na powrót księciem i dopisze
nowy akt baletu, przyszłość małej Maszy.
Cisza pośród gości. Tancerz w głównej roli
kręci piruety, piwoty na puentach,
suknie, barwne wstęgi, światła w arabeskach,
i walce, i marsze, szybko i powoli.
Primabalerina w srebrzystych baletkach,
raz w balowym stroju, raz w skromnym kostiumie,
zachwyca widownię zgromadzoną tłumnie,
sunąc po parkiecie i wiotka, i lekka.
W pięknej scenografii pod wielką choinką
tańczą żywe lalki: hiszpańskie, francuskie,
przecudne duety: rosyjski, hinduski,
złoty Chińczyk w parze z czarującą Chinką.
Za sprawą muzyki mistrza Czajkowskiego
cały świat ogląda ten baśniowy dramat,
zapisany piórem bajarza Hoffmana,
od którego muzyk powziął myśl na dzieło.
Na granicy światów, między snem a jawą,
stanęła dziewczynka, dzielna, niestrudzona.
Dziadek do orzechów i dobroć ogromna
stały się na wieki nam duchową strawą.
Nikt dzieciom nie wierzył, że w nockę wigilii
dzieją się przygody i walka zła z dobrem.
Nic już, czytelniku, więcej nie dopowiem.
Balet, magia baśni i geniusz muzyki.
***
Kurtyna opadła, lecz nie milkną brawa.
Talent baletmistrzów zbudził w nas refleksje:
Ileż trzeba pracy, zacięcia i jeszcze,
ileż trzeba z siebie wciąż dawać i dawać.