Gdy tylko wyłączysz telefon…

Strona główna » Wierszyki dla dzieci » Gdy tylko wyłączysz telefon…

To jutro będę ważką nad taflą jeziora,
srebrzystym blaskiem iskier pod płatkiem ze śniegu,
milczącą kroplą wody, jak prawie przedwczoraj,
gdy wiatr mnie chciał przywołać do rytmu w szeregu.

Uśmiechem siedmiokropki – biedronki w przestworzu,
łaciatą szachownicą na szyi żyrafy,
lub pulsem przeźroczystej meduzy, co w morzu
próbuje przyozdobić i fale, i rafy.

Czasami w krótkiej pauzie wahania, gdy wszyscy
czekają na odpowiedź, pytając o wiele,
w gałęziach, aż z zawiązków rozwiną się listki,
nim z ochry bladym świtem przemienią się w zieleń.

Niekiedy bywam w chwili nadziei na lato,
gdy dzieci i dorośli niewiele już słyszą,
męczący turkot roku zamienia się w warkot,
i nawet kot już nie chce polować na myszy.

Niezbędna, jeśli pragniesz poznać własne myśli,
śpiew ptaków, szum strumienia, tajny oddech lasu,
i kiedy świerk kołysze młode jeszcze szyszki,
to wszystko możesz stracić wśród gwaru, hałasu.

Więc kiedy domownicy się kładą do łóżek,
pod gwiezdnym abażurem żegnając Jowisza,
uszanuj mnie i bliskich, wśród miękkich poduszek
przynoszę ukojenie, usypiam was – cisza.

Przeczytaj inne Wirtajki:

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek