– A ja smokiem! – cieszyła się księżniczka. – Tyle lat na to czekałam. Popamiętają mnie. Zemszczę się na nich wszystkich za lata upokorzeń.
– Tak, ja też!
Oboje wypili po flaszeczce eliksiru i trzymając się za ręce/łapy, wypowiedzieli zaklęcie. Usłyszeli wielkie puff! Gdy dym opadł, księżniczka była nadal księżniczką, a Smok – smokiem. Z tą różnicą, że ona stała się olśniewającą pięknością, a jej znajomy – najbardziej powykręcanym gadem pod słońcem.
– Chyba coś się nie udało – zmartwił się Smok.
– To bardzo niestabilny eliksir, ale nie znalazłam lepszego – westchnęła zasmucona księżniczka. – Ja nie chciałam być piękna, tylko silna. – Chlipnęła.
– No, nie martw się, jesteśmy razem, coś wymyślimy – stwierdził Smok. – Możemy poszukać jeszcze raz składników i spróbować.
– No dobrze – zgodziła się dziewczyna. – We dwoje zawsze raźniej.
Mijały długie lata poszukiwań, ale niestety, eliksiru nie udało się ponownie sporządzić, bo ktoś pod nieobecność księżniczki wyciął część lasu, w której rosły potrzebne zioła. Księżniczka i Smok zamieszkali razem.
Trzeba przyznać, że wszyscy im zazdrościli, książęta Smokowi – pięknej księżniczki, smoczyce księżniczce – najbrzydszego smoka.
I to była ich mała zemsta.