Mój dom, moja rodzina

Strona główna » Bajki dla dzieci » Mój dom, moja rodzina » Strona 4

Mówił coś jeszcze, ale nie słuchałem. Właśnie zawalił się cały mój świat. Kochana rodzina przestała być moją rodziną, a las, który nazywałem domem, przestał dawać poczucie bezpieczeństwa. Nie należałem do tego miejsca, nie byłem częścią stada, tylko przybłędą. I kto musiał mi o tym powiedzieć? Najsławniejszy wilk w okolicy! Słowa poparte jego autorytetem nie mogły być kłamstwem.

Instynktownie skierowałem się w stronę nory. Chciałem jeszcze raz spojrzeć na miejsce, w którym byłem dotąd szczęśliwy, a później odejść, zniknąć, przestając być ciężarem dla stada. Nie miałem pojęcia, że mama – czy raczej wilczyca, która mnie wychowała – będzie czekała na polanie.

– Kochany! – zawołała radośnie na mój widok. – Tom zdążył mi już powiedzieć, jaki zaszczyt cię spotkał…

– Zaszczyt niebycia wilkiem – odparłem ponurym głosem. – Co ja mam teraz zrobić? Gdzie się podziać?

– Renis… więc już wiesz… – Mama polizała mnie po głowie. – Nie miałam odwagi ci powiedzieć.

– Kim jestem? Musisz przecież wiedzieć!

– Usiądź, to długa historia. – Ułożyła się przy wejściu do nory, żeby mieć na oku kilkudniowe szczenięta, i zaczekała, aż podejdę. Dopiero, gdy ulokowałem się naprzeciwko, rozpoczęła opowieść. – Pewnego dnia, gdy usypiałam ślepe jeszcze szczenięta, usłyszałam przeraźliwy skowyt. Tata nie zwrócił na to uwagi, był zmęczony po polowaniu. Upewniwszy się, że dzieci są bezpieczne, zostawiłam je pod jego opieką i poszłam sprawdzić przyczynę hałasu. Pamiętasz tę brzozę, pod którą chadzamy pierwszego dnia wiosny? Właśnie tam zobaczyłam twoją mamę. Zły człowiek, jej pan, przywiązał ją do drzewa, nie zważając na to, że niebawem miała rodzić. A może właśnie dlatego tam ją zostawił? Szarpała się, wyła rozpaczliwie… Przegryzłam sznur, chociaż sama byłam jeszcze słaba po porodzie. Upadła na ziemię, dysząc ciężko. Przyniosłam jej mięso. Ale gdy tylko odzyskała siły, chciała wrócić do swojego pana. Kochała go, chociaż ją skrzywdził… Nigdy tego nie zrozumiem. Nigdzie jednak nie poszła, bo zaczęła rodzić. Na świat przyszły trzy szczeniaki, ale tylko ty żyłeś. Cóż, widać nie miała lekkiego losu u ludzi…. Odeszła następnego dnia, a chwilę przed śmiercią błagała, żebym się tobą zajęła. Zrobiłam to. Mając dzieci tylko dwa tygodnie starsze, spokojnie mogłam cię wykarmić. Tata na początku troszkę się boczył, ale zrozumiał, że ty w niczym nie zawiniłeś, a musisz mieć rodzinę, żeby przeżyć. Jesteś psem, ale pokochaliśmy cię jak syna…

– A teraz muszę odejść – szepnąłem, walcząc ze wzruszeniem.

– Dlaczego? – zdziwiła się mama. – Cóż ja bez ciebie pocznę, Renisie?

– Nie jestem wilkiem, nie ma tu dla mnie miejsca.

Połaskotała mnie za uchem, wywołując uśmiech. Tylko mama wiedziała, że uwielbiam tę pieszczotę.

– Jesteś i zawsze będziesz moim synem, bratem moich dzieci – szepnęła. – Potrzebuję cię. Twoje młodsze rodzeństwo też. Pamiętaj, że rodzina to nie tylko pokrewieństwo krwi, ale też miłość, szacunek, zdolność do poświęcenia, to dzielenie trosk i radości.

Przeczytaj inne Wirtajki:

Strony: 1 2 3 4

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek