Kiedyś były na tej ziemi takie czasy,
że nie znali ludzie żadnych instrumentów.
Choć im grały jak z nut pola, rzeki, lasy,
niespisane, trudno było zapamiętać.
Kiedy nogi same rwały się do tańca,
gdy słyszeli śpiew słowika albo gila,
to od serca rytm rozpływał się po palcach,
więc zaczęli graniem sobie czas umilać.
Za bębenki im służyły puste drzewa.
Kastaniety – potrząsane w rytm kamyki.
Od zarania dziejów człowiek grał i śpiewał,
bo przyroda nauczyła go muzyki.
Ref.
Dziś instrumenty niełatwo zliczyć,
a każdy dźwiękiem brzmi tajemniczym,
kiedy połączą razem maestrię,
to najpiękniejszą tworzą orkiestrę.