Rozchmurz się, Alojzy

Strona główna » Bajki dla dzieci » Rozchmurz się, Alojzy » Strona 3

– Chyba też nie chciałabym być Królewną Śnieżką. Codziennie to samo: rano spacer, sprzątanie, gotowanie dla siedmiu głodomorów, po obiedzie drzemka w szklanej trumnie i pocałunek z przypadkowym przechodniem udającym księcia. I to ma być bajka?
Zosia zamyśla się, wzruszając ramionami. Krasnoludek czerwienieje niczym pomidor.
– Czy możesz mi pomóc? Właściwie tylko to miałam na myśli – poprawia się dziewczynka.
Krasnoludek daje do zrozumienia, że jest bardzo zajęty.
– Miałam zupełnie inne zdanie o krasnoludkach – szepcze, zwieszając ze smutkiem główkę.
Spodziewała się jakiejś pociechy, ale ze słów Krasnala wynika, że źle trafiła ze strapieniem. Krasnoludek spogląda ze współczuciem na dziewczynkę. Dziecko przypomina ściganego zajączka, który z wyrazem bezsilności widzi fuzję wymierzoną w swoją głowę.
– Zosiu, czy słyszałaś o Alojzym? To przyzwoity smok o dobrych manierach – zagaja, mrużąc figlarnie oczy.
– Powiedziałeś, przyzwoity smok? Wolne żarty!
Dziewczynka nieufnie potrząsa główką, ale po chwili…
– O, teraz sobie przypominam, zimą dziadek opowiadał bajkę o rycerzu Burburaku, który ze smokiem Alojzym wojował – dodaje po namyśle.
– Zosiu, nie mylisz się, to ten sam Alojzy. Wielce prawdopodobne, że dziś przyleci na Polanę Muchomorów. Czasem rankiem, podlewając grzyby, znajduję ślady smoczej uczty.
– Ten Alojzy to jakiś dziwny smok, skoro zamiast jagnięciny jada trujące muchomory.
Spoglądają na siebie. Krasnal coś mamrocze pod nosem. Zosia jest coraz bardziej przejęta.
– Rozumiem, ale jaki on w końcu jest? Zapewne zieje ogniem, że aż strach bierze, a poza tym, w czym może mi pomóc, nie mam zaufania do smoków.
Krasnoludek milczy, widać, że wyraźnie nad czymś rozmyśla
Mam nadzieję, że okaże się miły… Zosia czuje się nieswojo.
– Już świta, jeżeli ci bardzo zależy i chcesz zdążyć na spotkanie z Alojzym, to pospiesz się, zostało niewiele czasu – odzywa się wreszcie Krasnoludek, wciągając szybko kalosze.
Zosi nie trzeba dwa razy powtarzać.
– Ten smok to ostatnia deska ratunku – szepcze, podążając w poskokach za Krasnoludkiem.
Nie śmie o nic więcej pytać. Pierwsze promienie słońca przebijają listowie drzew i krzaków, budzą się ptaki. Zosia nie myśli o niczym innym, prócz spotkania ze smokiem. Nagle z trawy wyrasta pierwszy muchomor.
– Nigdy dotąd nie widziałam równie ogromnego grzyba, przypomina czerwony nakrapiany parasol – dziwi się dziewczynka.
Szybko daje nurka w krzaki. Krasnoludek przykuca obok Zosi.
– Tylko patrzeć, jak pojawi się Alojzy – szepcze cichutko.

Strony: 1 2 3 4

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek