Była sobie raz dziewczynka. Miała pięć lat. Zachorowała i zamiast pójść do przedszkola, musiała zostać w łóżku. Co za nuda. I te niedobre lekarstwa, trzy razy dziennie. Niby o smaku truskawkowym. Fuj! Niech sobie sami piją i zobaczą, co to za truskawki!
Dziewczynka właśnie się obudziła. W pokoju panowała cisza. Duży drewniany zegar z wahadłem, tkwiący pod ścianą, ciął tę ciszę na krótkie, równe odcinki. Na stoliczku przy łóżku stał wazon pełen pięknych kwiatów. Dziadek był – pomyślała z uśmiechem, bo on często przynosił im do domu kwiaty. Te dzisiejsze, takie miniaturowe słoneczniki z dużymi liśćmi, miały dziwną nazwę, ale nie umiała jej sobie przypomnieć: topanim? Topibur? Jakoś tak.
Niefajnie jest tylko leżeć i nic nie robić – dumała. – Szkoda, że dziadek nie został.
Bardzo lubiła dziadka, bo zawsze wymyślał świetne zabawy. I umiał opowiadać bajki. Nie wiadomo, skąd je brał. Dziewczynka była przekonana, że śpią w jego głowie i kiedy tylko dziadek chce, budzi którąś z nich.
Wsłuchała się w odgłosy domu, ale nic nie mąciło ciszy. Tylko miarowe tyk-tyk. Rozejrzała się po pokoju. Okno, plama październikowego słońca na ścianie, szafa, regał z lalkami i klockami. Ale co to tam siedzi w rogu i wygląda na wielkiego zielonego pająka?! Przestraszona nakryła się kołdrą. Niczego nie bała się tak bardzo jak pająków. Po pewnym czasie ostrożnie uchyliła kołdrę i spojrzała w tamto miejsce. Pająka nie było.
Całe szczęście! Uspokoiła się. Ale w tej samej chwili ujrzała na kołdrze wielkie, zielone skrzydlate stworzenie z długimi ruchliwymi wąsiskami.
– Aaa! – krzyknęła z przerażenia.
Nie bój się! – usłyszała srebrzysty głosik.
Zaskoczyło ją to tak bardzo, że strach natychmiast ustąpił miejsca ciekawości.
– A kto ty jesteś? – zapytała.
– Jestem pasikonik – odpowiedział stworek – Bądź spokojna, nie gryzę.
– A skąd się tu wziąłeś?
– Przyniósł mnie twój dziadek razem z bukietem topinamburów. Chciałem sobie pójść, ale okno było zamknięte.
– Zaraz ci pomogę – rzekła dziewczynka i spuściła nóżki z łóżka.
– Chwileczkę. Skoro już jestem, to opowiem ci bajkę – zaćwierkał pasikonik. – Przecież masz ochotę na wysłuchanie jakiejś historyjki, prawda?
– Pewnie! – krzyknęła dziewczynka.
– Więc wskakuj pod kołdrę – zakomenderował zielony owad – i spójrz na bukiet.