Topinambur

Strona główna » Bajki dla dzieci » Topinambur » Strona 3

 

Po chwili dziewczynka poczuła, że coś ją delikatnie obejmuje i unosi ponad gęste gałęzie i korony drzew. Jednocześnie w myślach przesuwały się obrazy. Mozolna wędrówka przez puszczę, przeprawa przez jakąś rzekę, przedzieranie się przez wąskie skalne szczeliny. Rozejrzała się dookoła i zaniemówiła z zachwytu, chociaż poczuła również i strach: w dole rozpościerał się zielony dywan, w którym z trudem można było rozpoznać puszczę. Szybowała wysoko, w objęciach zielonych łapek pasikonika. Nie wiadomo, kiedy stał się taki duży.

To ty jesteś teraz malutka – usłyszała srebrzysty głos – a ja mocno cię trzymam. Nic ci się nie stanie! Popatrz na prawo.

Dziewczynka spojrzała we wskazanym kierunku i zobaczyła majaczące w oddali ostre szczyty górskie.

– Są jak gofry z cukrem – zauważyła.

– To właśnie góry, które musieli przebyć. Są bardzo wysokie i przez cały rok pokrywa je śnieg. To on wygląda jak cukier na gofrach. Nasi wędrowcy już dawno je minęli i teraz znowu idą przez puszczę. Jest przeogromna.

Zostały im jeszcze morza… – pomyślała.

– Odwróć głowę w drugą stronę. Jeśli dobrze się przyjrzysz, zobaczysz i morze. To ta błękitna plama, daleko, daleko, za dywanem lasów. Zaraz tam polecimy. Tu możesz zmarznąć i bardziej zachorować. – To mówiąc, pasikonik skierował się w stronę błyszczącej w słońcu tafli wody. Jednocześnie zaczął zniżać lot. Dziewczynce spodobała się ta zabawa.

– Leć, leć, pasikoniku! – krzyknęła zachwycona. Czuła się lepiej niż na największej karuzeli w wesołym miasteczku. Wkrótce morze zostało z tyłu i znów mogła rozpoznać drzewa, ptaki o rozmaitym upierzeniu, a nawet przemykające przez zarośla zwierzęta.

 

Szybowali jeszcze przez kilka minut, aż w końcu wylądowali w miejscu, w którym las przechodził w rozległe mokradła. Jacyś ludzie krzątali się na brzegu, przygotowując łodzie. Dziewczynka rozpoznała żółte pióropusze i smagłe twarze Indian z drużyny Topinambura.

– Musisz wiedzieć, że od czasu, gdy widziałaś ich ostatnio, minęło wiele miesięcy – wyjaśnił pasikonik. – W bajkach takie rzeczy się zdarzają.

– A co oni robią? – zapytała dziewczynka.

– Szykują się do przeprawy przez następne morze – powiedział owad. – Właściwie to nie jest morze, tylko ogromne, pocięte wysepkami bagno. Muszą przedostać się dalej na północ, bo tu nie znajdą lekarstwa na chorobę wodza.

– Spójrz – powiedział po chwili, wznosząc się wyżej. – Teraz wędrują już przez inne lasy…

 

Strony: 1 2 3 4 5

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek