Ulep mnie, ulep, z bieli śniegu,
po którym snuje się twój zapach.
Wklej nos z marchewki, powiedz w biegu,
że zaraz wracasz. zawsze wracasz.
Wciśnij na głowę gar z muzyką,
oczy daj z węgla, żeby ciepło,
na brzuszku naklej rząd guzików,
w biegu zaśpiewaj zostań ze mną.
Do ręki – gałąź ostrokrzewu,
kocha, szanuje, lubi walce,
wyrywać będę listki w biegu,
żeby kaleczyć zimne palce.
Koniecznie ustaw mnie pod oknem,
w biegu spojrzenie rzucisz w jasno.
Jak zakochany bałwan czekam.
Węgle mi w oczach ciasno gasną.