Zemsta małego smoka

Strona główna » Bajki dla dzieci » Zemsta małego smoka » Strona 4

Dan dobiegł do zagajnika i podziękował dobrym duchom, że nikogo tam nie zastał. Zdarzały się zakochane pary, myśliwi, czy też pijacy… w tym wypadku Francon wiódł prym.

Eladan nasłuchiwał, panowała cisza przerywana tylko śpiewem ptaków. Zdjął z grzbietu koszulę, ponieważ zrobiło mu się nader gorąco, i była to pierwsza oznaka, że miał zmienić się w smoka.

Na tym polegał „mały” problem chłopca, nadal przekonanego, że będzie wielkim poszukiwaczem i wojownikiem!

Przez tę zgryzotę zawsze szarpał się za kosmyk gęstej czupryny jasnych włosów, obserwując, jak zaczynają rosnąć i ciemnieć.

Nie zdołał powiedzieć i jeszcze nikomu pokazać, że od kilku miesięcy znienacka stawał się czarnym smoczkiem, zauważył jednak, że zależy to od pustego brzucha. Otóż w istotę pokrytą błyszczącymi łuskami zmieniał się, tylko wtedy kiedy zaczynał odczuwać głód. Niestety nie stanowiło to pełnej reguły dla dziwnej przemiany.

Jednak, co ciekawsze, kiedy już był smoczkiem i bardzo chciał wrócić do postaci chłopca, znienacka jaśniało białe światło i życzenie się spełniało. Z niedowierzaniem myślał: No jak to? To jestem chłopcem czy smokiem? Mrugało światło i był smokiem. To mogło trwać bez końca, wystarczyło pomyśleć życzenie. Ustawało dopiero z uciszeniem kiszkowego marszu. Najczęściej, zupełnie niezauważony, biegł do piwnicy i wyjadał konfitury ze słoiczków. Po solidnej porcji słodkich owoców miał spokój, przynajmniej na jakiś czas. Chłopcu mieszało się w głowie. Nie umiałby wytłumaczyć tego zjawiska sobie, a co dopiero komuś. Obawiał się nawet, że rzucono na niego jakąś paskudną klątwę!

Wspomniał pierwszy raz, okropny, wręcz straszny.

A było to tak:

Jak zwykle szperał po piwnicy, czy raczej piwnicach chaty na wzgórzu; były wielkie, bo kiedyś w tamtym miejscu stał dworek – Klejnot Karo, od którego nazwę zyskała cała wyspa. Wzgórze zostało wydrążone do cna, by mogły stanąć fundamenty i piwnice pod budowę. Dworek zmiotła wojna, bardzo dawno temu, ale piwnice ocalały. Trafił na miejsce, gdzie w żaden sposób nie dochodziło światło, kichnięciem zgasił sobie lampę i utknął w całkowitej ciemności. Wystraszył się, niby blisko miał do domu, ale znajdował się niemal w innym świecie. W świecie zatrzymanego czasu, niedokończonych historii i kurzu. Nigdy nie przebywał sam w takiej paskudnej ciemnicy, co wieczór zasypiał z zapaloną świecą albo lampką, a gdy się budził, było już całkiem jasno albo wschodziło słoneczko. Do tej pory nie miewał koszmarów wyrywających go ze snu, a nawet jeśli wstawał w nocy, to za sprawą jasnego księżyca.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek