Wypełnia sobą cały ogród:
na liściach winogron zamarły liszki,
ślimaki wiercą oczyma
i nie nadążają.
Ona już pod ligustrami,
o, strąca piłką słońce z nieba!
Zaczepiła szpaka –
uciekł w czereśnie.
Nie jest bezinteresowny.
Osa łasa na miodowe policzki
otrzymała należytą reprymendę:
Nie wolno straszyć dzieci.
My tu tylko gościmy:
inwentaryzujemy ślimaki
i koziołki na trawie.
Trawo, trawo, jak ci tam?
Zuzanna ma łaskotki na bosych stopach,
i dlatego wciąż podskakujemy
z jednej radości w drugą.
A berberysy chowają kolce,
byśmy mogły bezboleśnie
wymyślać nowe lipcowe słowa.