był ogier niedźwiedź oraz wilk
co razem w lesie zamieszkali
choć nie lubili wspólnych chwil
jakoś się tam dogadywali
gdy koń osiągnął słuszny wiek
już dosyć miał wspólnego lasu
i do niedźwiedzia twardo rzekł
nie będę z tobą spędzał czasu
ja chcę do cyrku sobie iść
co stoi piękny tuż za miedzą
codziennie kostki cukru gryźć
bo czym jest wolność oni wiedzą
michowi było to nie w smak
złość pulsowała ciężko w skroniach
no ale zgodził się i tak
bo koń poparcie miał u słonia
dyrektor szybko dał co miał
uprząż błyszczącą i piór parę
do żłobu siana żaden szał
no i przykrótkie lejce stare
możesz pobiegać sobie rzekł
lecz tylko tam gdzie ja ci każę
bo jeśli nie usłuchasz mnie
bardzo boleśnie cię ukarzę
koń przystrojony biegał jak
treser mu kazał no i kiedy
ale wilkowi mówił tak
teraz nareszcie nie mam biedy
to usłyszawszy stwierdził wilk
skoro koniowi się udało
może ja też spróbuję i
spod łapy micha wyjdę cało
ale wewnetrzną walkę zwierz
musiał sam z sobą wielką stoczyć
ogon do lasu ciągnął lecz
za cyrkiem wciąż tęskniły oczy
cóż niedźwiedź nie był z tego rad
że wilk podążyć chciał za koniem
więc wbił pazury w wilczy zad
mówiąc wolności ci nie bronię
lecz taką oto wizję mam
gdy ci mięsiwa nie dostarczę
ty zapolujesz sobie sam
i przypadkowo skręcisz karczek
można się jakoś wyrwać tam
gdzie trawa bardziej jest zielona
ale pamiętaj pragnąc zmian
to rzadko jest ta wymarzona
zwłaszcza gdy czuwa wielki brat
po jednej lub po drugiej stronie
trzymając w dłoni długi bat
lub wciąż ci depcząc po ogonie