Zemsta małego smoka

Strona główna » Bajki dla dzieci » Zemsta małego smoka » Strona 5

Błądził jakiś czas i nagle zdał sobie sprawę, że nadal wszystko widzi. Inaczej niż w dzień, stare przedmioty miały ostre zarysy. Jakby oglądał same kontury na kartce papieru, mieniące się nieokreślonymi barwami, jednak wszystko to nadal było wyraźne jak za dnia. Zanim zdążył przywyknąć do tej śmiesznej wizji, poczuł pieczenie, najpierw w przełyku, potem w gardle i płucach. Zakrztusił się i pomyślał, że to z winy kurzu. Były go tutaj kilogramy, jeśli nie tony. Paliło go od środka, a gdy odkaszlnął, z jego ust wydostał się rudy płomyk.

Przywidzenie?

Gdyby Ray znajdował się w pobliżu, w domu, Dan mógłby spróbować zawołać go na pomoc, ale był sam. Brat poszedł do pracy, ojciec zaraz potem wypłynął po jakieś zioła do swojego sklepiku.

Niestety dla młodego bohatera na własnej skórze musiał się przekonać o pewnej prawdzie.

To, co żywe, to, co martwe, i właśnie to, co jest prawdą, wymaga bowiem objawienia się w samotności.

Na przykład w chwilach, kiedy dzieją się rzeczy przekraczające pojęcie zwykłego człowieka. Był on dzieckiem, któremu przyszło poznać starannie ukrytą przed światem naturę.

Eladan chciał wybiec z krzykiem, opuścić natychmiast te duszne i ciasne podziemne komory, ale wpadł na jakiś regał, który przewrócił się na coś podobnego do zbroi. Powstała niewiarygodna reakcja łańcuchowa, huk, trzask, łomot, coś wleciało chłopcu na głowę.

Książka.

Oszołomiła go, został uwięziony w stercie drewna, stali i rupieci. Pomyślał, że mogło być gorzej, mógł stracić przytomność albo zostać poważnie ranny, ale był tylko uwięziony i obolały. Gdy chciał odsunąć zwisające przed nim deski, usłyszał bardzo złowieszcze trzeszczenie. Choć kamienie wystające z udeptanego gruntu wbijały mu się w brzuch, to pozycję miał nawet wygodną. Dziękował szczęściu, nie musiał ciałem podtrzymywać ciężaru przypadkowej konstrukcji.
Minęła panika i stwierdził, że woli zaczekać, nie ryzykować zawalenia. Wróci Ray, wtedy pomoże mu się wydostać.

– A mogłem nie udawać chorego i iść do szkoły – warknął, zły na samego siebie.

Wlazł tu przez książki, teraz wszystkie leżały na nim. Nie sądził bynajmniej, aby w taki sposób odwzajemniały jego miłość do literatury. Wszyscy wiedzieli, że Dan nauczył się czytać już w wieku trzech lat. Od tamtej pory trudno było mu odebrać choćby najcieńszy wolumin, w którym znalazł upodobanie.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek