Inwazja błękitnych żyjątek

Strona główna » Bajki dla dzieci » Inwazja błękitnych żyjątek » Strona 6

Marysia i Natalia ochoczo zabrały się do pracy. Drobnymi dłońmi brały z miski garście wymykających się kuleczek i wsypywały je do doniczek, na powierzchnię ziemi. Tata i Zbyś patrzyli, odpowiednio z daleka i bliska.

Następny w kolejności był pokój Zbysia. Chłopczyk, niewprawnymi rączkami nasypywał kuleczki do małej paprotki. Dziewczynki rzuciły się do pomocy, tak im się owa czynność spodobała, ale tata surowo zabronił. To był pokój Zbysia i on odpowiadał za wszystko, co się tam znajdowało. Za bałagan i porządek. Za zabawki i ubrania ułożone na półkach, gdy zbliżał się wieczór. Taką zasadę wprowadziła mama i tata surowo wymagał, aby była przestrzegana, zgodnie z przysłowiem: Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Ostatnim pokojem, gdzie znajdowało się najwięcej, bo aż trzy kwiaty, była sypialnia rodziców.

– A tutaj ty będziesz wsypywać kuleczki do doniczek? – spytała Marysia z pewnym rozczarowaniem w głosie.

– Nie. Dlaczego ja? – odrzekł tata radosnym głosem. – Mam przecież was do pomocy.

– Hurra! Hurra! – rozległ się radosny okrzyk milczącej dotąd Natalii.

Każde z dzieci wybrało sobie jeden kwiatek i powolutku, z czułością wsypywało do niego kuleczki. Dokładnie przykrywały ziemię, tworząc błękitną jak planeta powierzchnię.

Tata siedział na łóżku i z radością obserwował swoje pociechy, którym czymś niewielkim sprawił tak wiele radości. Pod nieobecność mamy musiał dwoić się i troić, żeby przynajmniej częściowo zaspokoić ich potrzeby emocjonalne i bytowe.

Gdy wszystkie kwiatki zostały już napojone wodą, a miska nadal zawierała sporo błękitnych kuleczek, dzieci spojrzały na tatę pytająco.

– No co? Czemu tak na mnie patrzycie? – spytał z uśmiechem.

– Co zrobimy z resztą kuleczek? – zapytała roztropna Marysia.

– Nic. Będą sobie pływać w misce. Gdy woda w kwiatkach wyparuje, zamienimy suche kuleczki na wilgotne. Proste – wyjaśnił tata.

– Super. Proste. Będzie fajna zabawa. – Natalia aż klasnęła w dłonie.

– A teraz… – Tata spojrzał na zegarek, dochodziła dziesiąta. – Do mycia i spać.

Dzieci posłusznie wykonały wieczorne ablucje, małemu Zbysiowi musiał pomóc tata.

– Tato, czy kuleczki jeszcze urosną? – spytał poważnie chłopczyk.

– Myślę, że nie. A co, chciałbyś?

– Chyba nieeee… Są już wystarczająco duże. I takie milutkie w dotyku, mięciutkie.

– Poczytam ci bajkę – zaproponował jak co wieczór tata.

W czasie czytania chłopiec zaczął ziewać, stopniowo opadały mu powieki, aż w końcu zasnął. Tata zgasił światło i cichutko przymknął drzwi. Nie zamykał ich całkowicie, żeby słyszeć chłopca, który czasem budził się w nocy i płakał za mamą.

– Śpijcie! Późno już – powiedział, zaglądając do pokoju córek.

– Tato, jeszcze kilka minut – poprosiła Marysia. Natalia już dawno spała.

– Dobrze, ale potem zgaś światło. Dobranoc.

– Dobranoc – odpowiedziała prawdomówna Marysia i po półgodzinie zgasiła światło.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9

Dodaj komentarz

Zmień rozmiar czcionek